Na liście znalazły się filmy amerykańskie, europejskie i azjatyckie z przedziału 1990 - 1999. Są tu najlepsze filmy akcji lat 90., najlepsze komedie lat 90. i najlepsze filmy artystyczne lat 90.: od "Pulp Fiction" do "Przed wschodem słońca", od "Bez przebaczenia" do "Matriksa". Liczba miejsc była oczywiście ograniczona
Top 100 Filmów – Ranking filmów z 2013 roku – Filmweb. Sprawdź najlepsze filmy z 2013 roku według użytkowników Filmwebu. Korzystaj z możliwości filtrowania
Pod wpływem kultury azjatyckie filmy akcji wykorzystują różne formy walki, od szybkiej wymiany na pięści po zręczną walkę na miecze. Ten konglomerat różnorodności i wzbogaconych stylów walki sprawił, że filmy azjatyckie stały się najpopularniejszymi z gatunku akcji. Oto lista najlepszych azjatyckich filmów akcji wszechczasów.
Najlepsze filmy z lat 70., które obejrzycie w domu - Papaya.Rocks. Papaya Young Creators. Newsy. Ludzie. Opinie. Trendy. Dobrze zrealizowanych i przemyślanych produkcji czas się nie ima. Oto zestawienie klasycznych filmów z lat 70., które można znaleźć w katalogach platform streamingowych.
Jeśli wierzyć recenzjom, "Mission: Impossible - Rogue Nation" także dołączy do grona najlepszych filmów akcji ostatnich lat. Ważnym punktem tej serii jest osoba Toma Cruise'a, którego wiele osób nie lubi za jego prywatne poglądy, a który to ryzykuje życie, by widzowie tych filmów mieli kawał wyjątkowej rozrywki.
Vay Tiền Trả Góp Theo Tháng Chỉ Cần Cmnd. Przeszukaj katalog Zestawienie najlepszych i najpopularniejszych filmów w których występuje lata 70.. Zobacz zwiastuny, oceny, oraz dowiedz się kto reżyserował i jacy aktorzy występowali w tych filmach. Film 2021 1g. 43m. od 15 lat Horror Fabuła The Black Phone opowiada historię Finneya Shawa, nieśmiałego, ale niezwykle sprytnego 13-letniego chłopca, który zostaje porwany przez sadystycznego mordercę i zamknięty w dźwiękoszczelnej piwnicy noszącej ślady krwi po zamordowanych w tym miejscu poprzednich ofiarach seryjnego zabójcy. W pomieszczeniu znajduje się też stary telefon, który choć jest niepodłączony to co noc dzwoni. Po podniesieniu słuchawki Finney słyszy głosy zmarłych. Ci są zdeterminowani, aby pomóc chłopcu. Nie chcą by podzielił on ich los. Film 2022/II 1g. 45m. od 15 lat Horror W 1979 roku grupa młodych filmowców wyrusza na wieś w Teksasie, aby nakręcić film dla dorosłych. Kiedy gospodarze przyłapują ich na gorącym uczynku muszą walczyć o życie. Film 2021 1g. 40m. od 15 lat Komedia, Kryminał Brawurowe wyczyny Najmrodzkiego śledziła w latach 70. i 80. cała Polska. Najmro wraz ze swoją ferajną obrabia Pewexy, żeby żyć kolorowo w czasach, w których wszystko było szare i zakazane. Wolność i dobrą zabawę kocha ponad wszystko. Niespodziewanie na jego drodze stanie kobieta, która skradnie jego serce. Dla niej postanowi się zmienić. Tylko czy będzie potrafił? Film 1991 2g. 20m. od 15 lat Dramat, Muzyczny Film oparty na faktach. Rok 1965. Jim Morrison (Val Kilmer) zakłada grupę rockową The Doors, która bardzo szybko zdobywa popularność. Charyzmatyczny wokalista nadużywa jednak alkoholu i narkotyków. W jego zachowaniu oraz twórczości widoczna jest fascynacja śmiercią i dążenie do autodestrukcji. Film 2021 2g. 20m. od 15 lat Biograficzny, Dramat Historia człowieka, który dziś wciąż budzi skrajne opinie porusza dogłębnie. Polityka bywa brudna, ale gdy dotyka ona całej rodziny, cena okazuje się zbyt duża do zapłacenia. Opowieści o rozkwitaniu Serial TV 2012- 45m. Dramat Są lata 70. w Australii. Debbie i Sue są nierozłącznymi przyjaciółkami od zawsze. W szkole nie są popularne i Debbie jest zdeterminowana, by to zmienić. Najlepszym sposobem wydaje się zdobycie chłopaka z kręgu surferów. Tylko czy jest to naprawdę takie wspaniałe, jak się wydaje z daleka? Debbie i Sue powoli dowiadują się, jak naprawdę wygląda życie popularnych dziewczyn surferów. TV 1998 2g. od 18 lat Biograficzny, Dramat Nowy Jork, późne lata 70. Jedna dziewczyna żyje na całego. Seks, pieniądze, szyk, sława... to wszystko jest w jej zasięgu. Pewnie porusza się po parkiecie, dumnie kroczy po wybiegu, patrzy na Ciebie z okładek magazynów. Jest boginią. Jest gwiazdą. Nazywa się Gia. Zbyt piękna by umrzeć. Zbyt dzika by żyć. Film oparty na tragicznym życiu pierwszej amerykańskiej supermodelki. Film 2017 1g. 58m. od 12 lat Akcja, Fantasy Grupa naukowców trafia na wyspę, którą zamieszkują mityczne stwory. Od tej pory muszą stawić czoła złu. Film 2015 1g. 42m. od 16 lat Dramat, Romans Lata 70., San Francisco. Inicjacja seksualna nastoletniej dziewczyny rozpoczyna się od seksu z chłopakiem własnej matki. Film 1974 1g. 23m. od 18 lat Horror Historia psychopatycznej rodziny mieszkającej na odludziu w stanie Teksas. ← 1 2 3 4 5 … 38 → Słowa kluczowe choroba psychiczna (30) dziecko (29) fotografia (45) homoseksualizm (43) kobieca nagość (52) krew (48) kłamstwo (29) lata 50. (29) lata 60. (64) lata 80. (58) miłość (52) morderstwo (82) muzyka (42) męska nagość (31) na podstawie powieści (30) nagość (32) narkotyk (45) nastolatek (40) nowy jork (43) oparty na faktach (37) palenie papierosa (34) pistolet (31) pocałunek (31) policja (75) polityka (40) postrzelenie (29) prl (29) przemoc (56) przyjaźń (90) płacz (30) relacja matka-córka (29) relacja matka-syn (44) relacja mąż-żona (67) relacja mężczyzna-kobieta (28) relacja ojciec-córka (32) relacja ojciec-syn (66) relacja rodzinna (31) samotność (32) seks (67) szpital (37) taniec (31) usa (35) walka (28) więzienie (36) zdrada (51) zemsta (31) zwłoki (31) śledztwo (32) śmierć (63) Przeszukaj katalog Sortuj
Dzień dobry. Proszę o pomoc w odnalezieniu tytułu filmu, który obejrzałam jeszcze jako dziecko. Oto wątły zarys fabuły jaki zachowałam w pamięci: psychopatyczny morderca atakuje przypadkowe ofiary gdzieś na amerykańskiej prowincji (jak przez mgłę widzę rozświetlone słońcem, zalesione szczyty górskie, być może akcja została osadzona w Kalifornii). Morderca uderza w biały dzień, ewidentnie szukając konfrontacji z bezradnymi dotychczas stróżami prawa. Charakterystyczne było to, iż ów złoczyńca miał obsesję na punkcie polowań i generalnie walki o przetrwanie, rozumianej jako eliminacja słabszych - przebierał się w strój indiańskiego wojownika, malował twarz, zakładał na głowę opaskę, za którą zatykał pióra symbolizujące kolejne ofiary. Prócz tego (o ile dobrze pamiętam) nie używał broni palnej, atakując wyłącznie przy użyciu noża, łuku, dmuchawki, tomahawka i bolas. Kojarzę scenę, gdy morderca wbiega na kort tenisowy, a zirytowani gracze, zupełnie nieświadomi zagrożenia, rugają go za łamanie zasad korzystania z obiektów klubowych – psychopata sprawnie kręci nad głową bolasem i kładzie trupem jednego z mężczyzn. W końcu zostaje sprowadzony nowy detektyw, któremu przydzielono zadanie powstrzymania szaleńca. W pamięci utkwiła mi jeszcze scena finałowa – pościg motocyklowy na górskim szlaku. Główny bohater ściga mordercę, aż w końcu dochodzi do starcia. Niemal pokonany, policjant w ostatniej chwili zabija psychopatę ciskając broń w formie lśniącego, metalowego krzyża, którym trafia przeciwnika w gardło. Obraz w klimacie przypominał wczesne produkcje z Charlesem Bronsonem, Clintem Eastwoodem i Burtem Reynoldsem. Prawdopodobnie powstał na fali popularności jaką zyskały filmy z udziałem wymienionych aktorów i wpisywał się w nurt piętnujący brutalizację życia społecznego w Ameryce lat 70-tych. Wiem, że opis jest bardzo ubogi, ale nie jestem w stanie przypomnieć sobie nic więcej. Być może mimo to znajdzie się na Filmweb jakiś spec od kina amerykańskiego i podpowie rozwiązanie zagadki. Z góry dziękuję za ewentualną pomoc.
MIEJSCA 100 – 76 | 75 – 51 | 50 – 31 | 30- 21 | 20 – 11 | 10 – 1 | SUPLEMENT10. Dziecko Rosemary / Rosemary’s Baby (USA – Roman Polanski) 1968Studium przerażenia i samotności kobiety, która nigdy nie musiała być silna, a nagle znajduje się sama przeciw wszystkim i odkrywa, że ma w sobie pokłady mocy, o którą by się nie podejrzewała. Ostatecznie przeciwstawia się zniewoleniu i zadanemu jej gwałtowi, podejmuje świadomą decyzję i chociaż tak wiele jej zabrano, zepchnięto ją do absolutnej defensywy, ostatecznie jej rola jest niezwykle ważna, w zasadzie kluczowa. Zastraszona dziewczyna, zmęczona uciekaniem, dostaje do ręki całkowitą władzę. Pytanie, co ta władza zrobi z jej niewinnością i szczerością? W jakim kierunku ją zaprowadzi? [Karolina Chymkowska]Horror absolutny – z silnym psychologizmem, niejednoznacznością, nieustannym poczuciem zagrożenia.[Dawid K.]Najlepszy horror ever, znakomita atmosfera, kilka możliwości interpretacji. [Rafał Jankowski]Horror, jakich już się praktycznie nie kręci (chlubny wyjątek to “The Witch”). Nie straszy hektolitrami krwi czy wyskakującymi zewsząd potworami, robi to raczej dzięki okultystycznemu klimatowi i sugestywnej muzyce Komedy (“Lullaby”!). Do tego fantastycznie sprawdza się jako dramat psychologiczny. Absolutne opus magnum Polańskiego.[Mateusz Jasiński]Najlepszy horror lat 60. i bez cienia wątpliwości jeden z najlepszych filmów Romana Polańskiego. Obraz w pełni oddaje klimat powieści Iry Levina, dzięki doskonałej grze aktorskiej Mii Farrow oraz (nie)boskiej kołysance Krzysztofa Komedy. [Jakub Szczygieł]O jakie ładne te dzieci! Po filmie Romana Polańskiego wszyscy entuzjaści małych berbeci mogą drastycznie zmienić podejście do postrzegania małych ludków. Choć samego dziecka prawie nie widać, to jednak widz wie, że to nie jest dobry objaw, jakieś dziwne odgłosy, podejrzani sąsiedzi czy mroczne i realistyczne wizje głównej bohaterki. Co jest prawdą, a co nie? Po seansie doszło do ciekawego zdarzenia. Miałem dziwne sny, zacząłem krzyczeć i biegać po mieszkaniu. Dla mnie może i źle, ale dla Polańskiego to największy komplement. [Maks Pełczyński]9. Osiem i pół / 8 i 1/2 (ITA – Federico Fellini) 1963Afirmacja życia w całej jego istocie – z uwzględnieniem wszystkich mroków i wszystkich blasków. Jedyna w swoim rodzaju analiza dorastania, dojrzewania, mierzenia się z demonami dorosłymi i dziecięcymi, konfrontacja erotyzmu z wiarą, spełnienia z zahamowaniem, wstydu z odwagą. A końcowy korowód jest jedną z najpiękniejszych i najbardziej symbolicznych scen, jakie zna kino. [Karolina Chymkowska]Najlepszy film o procesie twórczym jaki powstał. Fellini, tworząc to niemal autobiograficzne dzieło, dał kinematografii coś, z czego do dziś czerpią liczni twórcy. Do tego boski Marcello i oniryczny klimat. Dla mnie opus magnum Felliniego. [Justyna Wilczek]Za pierwszym razem mi się nie podobał. Za drugim się zachwyciłem. Prosty pomysł, ale Felliniemu udało się z tego zrobić coś wielkiego. Marcello Mastroianni kręci się po ekranie, a my śledzimy z zapartym tchem, co zrobi i jakie ma wspomnienia. Świetny klimat. Szkoda tylko, że “Osiem i pół” zabrało Oscara “Nożowi w wodzie”. I to chyba jedyne “ale” do tego filmu.[Mateusz Wilk]8. Lawrence z Arabii / Lawrence of Arabia (USA/UK – David Lean) 1962Ścieżka dźwiękowa Maurice’a Jarre’a do tego filmu jest jedną z najlepszych w historii kina. Razem z doskonałą kreacją Petera O’Toole’a, wybitną reżyserią Davida Leana i pięknymi zdjęciami autorstwa Freddiego Younga tworzy arcydzieło najwyższej klasy.[Jakub Szczygieł]Jeden z najbardziej epickich i majestatycznych filmów wszech czasów, a przy tym intymny portret człowieka-zagadki, zarazem posągowego i boleśnie ludzkiego. Godna greckiej tragedii opowieść o dumie prowadzącej na szczyt i poprzedzającej upadek. A poza tym niewiele jest równie pięknych filmów, zarówno w warstwie wizualnej, jak i dźwiękowej.[Jacek Stopa]W kontekście takich filmów wystarczy napisać po prostu “magia kina”. Prawie czterogodzinna epicka przygoda, pełna inscenizacyjnego rozmachu – to robi wrażenie nawet dzisiaj. Eskapizm w czystej postaci. [Paweł Klimczak]7. Rękopis znaleziony w Saragossie (POL – Wojciech Jerzy Has) 1964Cóż, lata 60. to złoty okres polskiego kina. Przygody kapitana Gwardii Walońskiej w Hiszpanii pod Częstochową to film absolutnie wyjątkowy w naszej kinematografii. Zrobienie filmu, i to jakiego filmu z kompletnie wydawałoby się niefilmowej książki. Tak, tak… Arcydzieło i tak dalej. [Dr. Strangelove]Kultowe arcydzieło Hasa, który zawojował świat pełną wyrafinowania “opowieścią w opowieści”. [Jan Cieślak]Hasowi jakimś cudem udało się przenieść na ekran przebogatą i misterną powieść Potockiego. Efekt końcowy jest piękny, zabawny, upiorny i pod każdym względem fascynujący. Warto wybrać się w podróż przez góry Sierra Morena w towarzystwie oficera gwardii wallońskiej (choć to banda heretyków, jak powiada fra Geronimo de la Trinidad). [Jacek Stopa]Ostatnio, przy kolejnej powtórce, zwróciłem uwagę na kolejny element. Piękno polskich aktorek grających w tym filmie. Pomyślałem, że gdyby miały możliwość pojawienia się w kinie hollywodzkim, byłyby teraz gwiazdami światowego formatu.[Dominik Banach]Najlepsze dzieło Hasa. Fantastyczna historia, pięknie pokazana i zagrana. Kino na światowym poziomie. [Jakub Jarosz]6. Doktor Strangelove, lub jak przestałem się martwić i pokochałem bombę / Dr. Strangelove or: How I Learned to Stop Worrying and Love the Bomb (UK/USA – Stanley Kubrick) 1964Błyskotliwa i przewrotna satyra na odwieczne wady ludzkości, która wskutek własnej głupoty jest w stanie doprowadzić do końca świata…[Jan Cieślak]Film skrojony na miarę dusznego okresu Zimnej Wojny, ukoronowany atomowym oczyszczeniem z pamiętną piosenką Very Lynn. Ponadto “Doktor Strangelove” posiada jeden z najlepszych trailerów w historii.[Marek Wróblewski]“Gentlemen, you can’t fight in here! This is the War Room.” “Mein Führer! I can walk! ” Scena, kiedy rosyjski ambasador opowiada o Machinie Zagłady, wszyscy dookoła słuchają ze zgrozą i tylko General “”Buck”” Turgidson szepcze do sąsiada – Kurczę, przydałaby się nam taka Machina, jest po prostu bezcenna. Może to i kontrowersyjna opinia, ale to najlepszy film Kubricka. A dlaczego Peter Sellers za swoje trzy role nie dostał trzech Oskarów, pozostanie dla mnie nierozwikłaną tajemnicą i plamą na honorze Akademii. [Dr Strangelove]Świetna satyra na zimną wojnę, która dobitnie udowadnia, że Kubrick potrafił sprawdzić się w każdym gatunku. Dodatkowo mamy tu Petera Sellersa w trzech rolach, który szczególnie jako tytułowa postać daje prawdziwy koncert. Również przestałem się martwić. [Mateusz Jasiński]5. Absolwent / The Graduate (USA – Mike Nichols) 1967Film o tym dziwnym momencie naszego życia, gdy skończymy szkołę i nagle zastanawiamy się “Czego my do cholery jasnej właściwie chcemy od życia?”. Ikoniczna pani Robinson, genialny Dustin Hoffman, a w tle wspaniałe utwory Simon & Garfunkel. To wszystko tworzy jeden z najlepszych filmów o rozterkach młodego człowieka.[Kamil Małek]Film ponadczasowy (pomimo twardego osadzenia go w latach 60.). Coming of age z najwyższej półki. [Jarosław Pikalski]Gorąca Kalifornia, parne lato i młody człowiek, który nie co robić w życiu. Do tego jedna z najlepszych ścieżek dźwiękowych w historii i seksowna i rozerotyzowana Anne Bancroft jako pani Robinson. To się ogląda! [Justyna Wilczek]Dla mnie ten film stanowi pewną granicę i przełom. Kiedy oglądam o siedem lat wcześniejszą “Garsonierę” Wildera czuję, że to bajka, że to lekko skostniałe Hollywood pełne urokliwej sztywności. To opowieść biegnąca równolegle względem rzeczywistości, pokazująca jej wyidealizowaną wizję i tocząca się jakby poza czasem. “Absolwent” jest już czymś całkiem innym. To nadal sympatyczna historia, ale bardziej autentyczna, bliżej życia i spontaniczności – to samo można też powiedzieć o świetnej roli Hoffmana. Pozytywne, dowcipne kino, ale próbujące opowiedzieć o świecie, o konkretnym wycinku z rzeczywistości i o realnych problemach. Tak, jakby czas w końcu wdarł się do świata baśni.[Paweł Klimczak]Obejrzałem, bo nie do końca zrozumiałem jedną ze scen pierwszego “American Pie”. Trudno mi właściwie powiedzieć, dlaczego to tak dobry film. Ale podobał mi się. W tym filmie narodził się naprawdę dobry aktor – Dustin Hoffman. Plus – świetny soundtrack. [Mateusz Wilk]Wstrząsający. Wiecznie aktualna legenda. Film, w którym na wszystko jest czas. Anne Bancroft wartością dodaną. Niezwykle świadomy debiut Dustina Hoffmana. Po mistrzowsku oddał zagubienie i zwątpienie. Film dla wszystkich. [Krzysztod Korek]Rewelacyjny Dustin Hoffman w roli zagubionego młodzieńca, wchodzącego w okres dojrzałości za sprawą starszej od siebie kobiety. Piękny, prawdziwy. Rewelacyjna ścieżka od Simon & Garfunkel.[Jakub Jarosz]4. Psychoza / Psycho (USA – Alfred Hitchcock) 1960Mistrz Hitchcock w najlepszym wydaniu, mroczny dreszczowiec, który stał się inspiracją dla całej rzeszy twórców. Ileż razy “cytowano” słynną scenę prysznicową? I ten diaboliczny uśmiech Anthony’ego Perkinsa w ostatniej scenie. Do dziś wywołuje dreszcze. [Justyna Wilczek]Fantastyczna i bardzo odważna jak na swoje czasy wiwisekcja umysłu zabójcy, sportretowana z drobiazgową psychologiczną dokładnością. Do dzisiaj budzi grozę jako odzwierciedlenie demonów dręczących człowieka do tego stopnia, że wypalają jego wolną wolę i indywidualizm. Gdzie leży granica, poza którą pochłonie nas zło i nie będziemy w stanie się przeciwstawić własnemu cieniowi? [Karolina Chymkowska]Bo Hitchcock to najlepszy reżyser lat 50. i 60. A czołówka stworzona przez Saula Bassa pozostała najlepszą do dnia dzisiejszego. Można mówić, że końcówka niepotrzebna. Jednak w tamtych czasach nie było internetu, wiec jakoś trzeba było wyjaśnić o co chodzi.[Jeremiasz Lelonek]Punkt odniesienia i wzór dla wszystkich, którzy pałają chęcią kręcenia dobrego dreszczowca. Prosta historia, która potrafi zmrozić krew w żyłach jedną sceną czy ujęciem na twarz Normana Batesa. Czułem jakiś dziwny niepokój przez cały film, a gdy nadeszła scena z prysznicem, uderzyło mnie to, jak prostymi środkami można wzbudzić strach i przerażenie. Hitchcock nie był byle chłystkiem z fabryki snów.[Maks Pełczyński]Mistrz suspensu w sztandarowej produkcji trzymającej nieustannie w napięciu w finale, który przeszedł do historii za sprawą zwrotów akcji. I jak dla mnie to nie sławna scena pod prysznicem, lecz z ta Martinem Balsamem na schodach wywołuje ciary.[Kamil Małek]To jedna z najlepszych gier z widzem, której nie przekroczył nikt do czasu Haneke. [Adam Marcisz]Chyba najbardziej lubię te momenty po kradzieży pieniędzy przez główną bohaterkę. Janet Leigh wpada w obsesję, wiedziona wyrzutami sumienia i ma wrażenie, że już każdy przejrzał jej czyn, a przestępstwo wypisane ma na twarzy. Napięcie wzrasta. Nawet dziś ciężko o taką scenę, a jakie wrażenie musiała robić w latach 60.! A takich momentów jest tu wiele. [Paweł Klimczak]Hipnotyczny Anthony Perkins, niespodziewana śmierć głównej bohaterki już w połowie filmu, wiele legendarnych scen i genialna reżyseria Alfreda Hitchcocka, który od początku do końca panuje nad emocjami widowni. Jeden z najlepszych i najbardziej znanych filmów lat 60. [Kamil Małek]Film przełomowy z wielu powodów. Jeżeli już o samym jego kręceniu nakręcili film – to wiedz, że coś się dzieje. Moim zdaniem – a widziałem niedawno – nic się nie zestarzał. Alfred Hitchcock się spisał. [Mateusz Wilk]Coś naprawdę niezwykłego w temacie obsesji i zaburzeń psychicznych. Wielkie dzieło Hitchcocka. Można się rozpływać. Niesamowity Perkins, dziwaczny i powściągliwy. Hitchcock po raz kolejny stworzył klimat podejrzenia i intryguje jak zawsze. Manipulacja doskonała, nie mogłem oderwać oczu. Szacunek dla Mistrza.[Krzysztof Korek]3. Dobry, zły, brzydki / The Good, the Bad, and the Ugly (ITA – Sergio Leone) 1966Arcydzieło gatunku. Perfekcyjnie wyreżyserowany. Każdy kadr jest przemyślany, scenariusz dopracowany w najmniejszych szczegółach, a kreacje aktorskie przeszły już do historii kina. To jeden z tych filmów, który zyskał nieśmiertelną sławę i będzie oglądany przez kolejne pokolenia.[Krzysztof Pietrzyk]Kapitalny, epicki western przygodowy z dużą dawką humoru, nieśmiertelnym Clintem Eastwoodem i muzyką Morricone, która definiuje Dziki Zachód. Końcowa scena potyczki między trzema kowbojami to arcydzieło budowania napięcia.[Kamil Małek]Sergio Leone, western, Clint Eastwood, muzyka Ennio Morricone W tym momencie równie dobrze można zakończyć, gdyż każdy, kto choć trochę interesuje się kinem wie, jak skończy się to połączenie. [Maks Pełczyński]Bardzo trudno było wybrać ten najlepszy, równie dobrze mógłby być nim inny film w moim rankingu. Kwintesencja westernu, znakomita rola Eastwooda, klimatyczny dźwięk, film, który nigdy się nie starzeje i można oglądać go bez przerwy. [Piotr Plewa]Najlepsza część z najlepszej trylogii świata. Trylogii dolara. Kapitalna muzyka Ennio Morricone, a na dokładkę Eastwood, Lee Van Cleef i Eli Wallach. Stężenie epickości, kiedy ta trójka pojawia się w finale, starczyłoby na kilka filmów. [Szymon Pajdak]Zakończenie trylogii dolarowej to film prawie tak dobry jak jego poprzednik. Trójka głównych bohaterów została napisana i zagrana fenomenalnie. Końcowy pojedynek to klasyk kina, przypominany jako intro na koncertach Metalliki.[Dominik Banach]Jeśli w trójkącie na cmentarzu ustawimy Clinta Eastwooda, Lee Van Cleefa, Eli Wallacha – to nie trzeba niczego więcej. A jeśli komuś to mimo wszystko nie wystarcza, to trzeba się udać do lekarza od głowy. Przy okazji mamy rozstrzygnięcie odwiecznego dylematu. Który styl gry Clinta jest lepszy – w kapeluszu czy bez? W kapeluszu. A jeśli do kapelusza dodamy jeszcze cygaro, to klękajcie narody. Amen.[Dr Strangelove]Nigdy nie przepadałem za pełnymi patosu i mitologizującego uroku opowieściami o walce dobra ze złem. Wszystkie westerny wydawały mi się podobne a bohaterowie sztampowi. Było w tym jakieś kłamstwo i spore pokłady nudy. Sergio Leone pokazał mi, że o Dzikim Zachodzie można opowiadać inaczej. Ciekawiej. Miejsce wygadanego szeryfa może zająć szorstki milczący nieznajomy (rewelacyjny Eastwood!), o którym wiadomo tylko tyle, że dobro czyni jakby od niechcenia, przy okazji – dobre uczynki mu się zdarzają. A jego historia nie musi polegać na heroicznej walce z łotrami i złem. Może on chce po prostu dobrze zarobić i żeby wszyscy dali mu spokój? Cała trylogia Leone to kawał świetnego kina, ale na liście umieszczam ostatnią część, bo wydaje się, że wszystkie elementy właśnie tutaj osiągają szczytową jakość, wypracowywaną w poprzednich filmach. Aktorzy wcielający się w tytułowych bohaterów dają czadu, Morricone tworzy muzykę, która przejdzie do historii i podoba mi się zmiana skali i bardziej epicka atmosfera z wojną w tle.[Paweł Klimczak]Clint Eastwood, Lee Van Cleef i Eli Wallach wykreowali niesamowite i nieprzewidywalne trio bohaterów, którzy próbują się nawzajem przechytrzyć, aby zarobić mnóstwo forsy. Mistrzowska jest realizacja niektórych scen, świetny jest klimat, przy budowaniu którego miał duży udział kompozytor Ennio Morricone. [Mariusz Czernic]2. Dawno temu na Dzikim Zachodzie / Once Upon a Time in the West (ITA – Sergio Leone) 1969Wykorzystując klasyczne motywy westernu włoski reżyser stworzył sugestywną i nastrojową wizję Dzikiego Zachodu, obfitującą w przepiękne, zrealizowane z artyzmem ujęcia. Świetne aktorstwo, reżyseria i scenariusz, w tym ironiczne dialogi („Nie ufam człowiekowi, który nosi i pas i szelki – który nie ufa własnym spodniom”). Henry Fonda jest znakomity w roli bezwzględnego przestępcy. Ale trudno też zapomnieć kreacje Charlesa Bronsona, Claudii Cardinale i Jasona Robardsa. W pamięć zapada muzyka Ennia Morricone, który skomponował trzy znakomite tematy muzyczne dla trójki pozytywnych bohaterów (utwory „Jill’s America”, „Man with the Harmonica”, „Farewell to Cheyenne”). [Mariusz Czernic]Człowiek z Harmonijką przybył znikąd. Pojawia się bez zapowiedzi i gra swoje requiem. Biada tym, którzy je usłyszą. Za tym człowiekiem postępują śmierć, zemsta, nieszczęście i destrukcja. Nie ma imienia, a właściwie – ma ich wiele. Nie ma wieku ani przeszłości. Przemawia głosem tych, którzy już nie mogą opowiedzieć się za sobą. Ma natomiast zadanie do wypełnienia – i wypełni je, kiedy przyjdzie odpowiednia chwila. Wtedy, być może, poznamy jego prawdziwą twarz. Sergio Leone kreśli tutaj, jak w każdym swoim filmie, portrety ludzi nieszczęśliwych, życiowo okaleczonych, dodając przy tym gorzką refleksję, jak niewielki wpływ mamy na kształtowanie swoich losów. Cierpienie nie jest przewiną, jest wpisane w przeznaczenie niezależnie od tego, jak obsesją reżysera jest płynność i ulotność ludzkich losów. Indywidualność pragnień, osobiste dążenie do szczęścia są wtórne wobec konieczności przetrwania. [Karolina Chymkowska]Co można powiedzieć o najwspanialszym westernie w historii kina? Nie wiem, w sumie nie wiem. Ten film jest tak totalnie idealny, że aż nierealny. Nie ma tu jednej zbędnej sceny, linijki dialogu, ujęcia, postaci. Aktorsko to po prostu kosmos. Claudia Cardinale nigdy nie była piękniejsza, Charles Bronson bardziej enigmatyczny, a spojrzenie błękitnych oczu Henry`ego Fondy nigdy nie było bardziej błękitne i bardziej złowrogie. W skali 1-10 bardzo mocne 12.[Dr Strangelove]Western-legenda, który przebił właściwie wszystko, co w gatunku stworzyli jego “ojcowie” – Amerykanie. Fantastyczna muzyka, zdjęcia, kreacje aktorskie, rewelacyjne sekwencje (choćby prolog), które mógł nakręcić tylko Leone. A przy tym nieco melancholijne spojrzenie na Dziki Zachód.[Łukasz Koperski]Najlepsze, co western ma do zaoferowania. Kino zemsty w rytm harmonijkowej melodii. Poezja kadru i dźwięku. Leone nigdy nie był w lepszej formie.[Bartosz Panek]Mój pierwszy spaghetti western – oglądany przypadkiem na (chyba) TVN. w wyjątkowo “skandalicznych” warunkach – telewizorek z 12-15 cali, ze szwankującym głośniczkiem i ciągłe przerwy na reklamę. A mimo to… zakochałem się po uszy! W pięknej muzyce, w motywie z harmonijką, w tych bohaterach o smutnym wzroku, w genialnym prologu, fabule i klimacie. Długo musiałbym wymieniać. Powtarzałem go później jeszcze kilka razy – za każdym razem był jeszcze lepszy i za każdym razem czułem się trochę jak ten dzieciak z pierwszego seansu, który odkrywa zupełnie nowy świat. Dla mnie fenomen, najlepszy film wielkiego Sergio Leone i rzecz, która zachęciła mnie do westernu.[Maciej Drzał]Niesamowity film, niezwykle majestatyczny, pełen barwnych pejzaży i postaci. Ścieżka dźwiękowa wnosi tę produkcję na poziom arcydzieła.[Dominik Banach]Jak Leone to robi, ja się pytam?! Nie dość, że nakręcił westernową trylogię, która zawiesiła dla innych poprzeczkę gdzieś w stratosferze, to jeszcze nakręcił coś lepszego. Ta muzyka, postaci, klimat. A SEKWENCJA otwarcia to już osobny film. Gdzie jest granica możliwości? [Maks Pełczyński]Ten film jest zwyczajnie piękny. Kiedy Sergio Leone tworzy najładniejszy wizualnie western w swojej karierze, a Ennio Morricone być może swoją najlepszą ścieżkę dźwiękową z kultowym “Człowiekiem z harmonijką”… niemal każda scena staje się magią kina. Idealny przykład powiedzenia “nie liczy się historia, tylko kto ją opowiada”. Mimo banalnego scenariusza i prostej jak budowa cepa fabuły, reżyser potrafi wlać w opowieść serce i sprawić, że słucha się jej z zafascynowaniem (choć trzeba dodać, że trochę go wspomogła charyzma i mina Charlesa Bronsona, aktorstwo Henry’ego Fondy, urok Jasona Robardsa i uroda Claudii Cardinale).[Kuba Kowalik]1. 2001: Odyseja kosmiczna / 2001: A Space Odyssey (USA/UK – Stanley Kubrick) 1968Kubrick to jest mistrz. W czasach, kiedy science fiction kojarzyło się z naiwnymi opowieściami klasy B o kosmitach odgrywanych dzięki gumowym kostiumom, nakręcił głębokie, uduchowione dzieło, próbujące siłować się z największymi pytaniami, jakie od zawsze zadawała sobie ludzkość. I przy okazji zrobił to w takim stylu! Aż trudno uwierzyć, że film powstał w latach 60. Nowatorskie efekty specjalne, dopracowane w szczegółach scenografie, olśniewająca wizja kosmosu, perfekcyjne kadry pełne Kubrickowskiego uwielbienia dla symetrii i sterylności. I ta zabawa kolorem – np. oślepiające biele kontrapunktowane akcentami czerwieni. I montaż (kość zmieniająca się w satelitę), i choreografia (taniec stacji kosmicznej!). To arcydzieło totalne, w którym każdy element wydaje się przemyślany i doprowadzony do mistrzostwa. [Paweł Klimczak]Do dziś pozostaje najwybitniejszym filmem sci-fi w historii kina. Do dziś wzbudza zachwyt i niedowierzanie. Do dziś nie dał się jednoznacznie zinterpretować. Prawdziwe arcydzieło! [Mariusz Pałka]Film, który jest najbliższy przekroczeniu swojego medium, i wciąż aktualny głos w sprawie konsekwencji rozwoju ludzkości. A do tego rozpacz komputera odegrana z taką empatią![Adam Marcisz]Po 50 latach to wciąż niepokonany zawodnik na polu sci-fi. Reżyser, który kiedyś odbierze Kubrickowi pas, będzie miał spokój na kolejne pół wieku. [Mariusz Wróblewski]Perfekcyjnie wyreżyserowany, niesamowicie stymulujący umysł i hipnotyzujący. To nie film, to doświadczenie stawiające pytania ostateczne i nie popadające jednocześnie w banał. Obraz, który wyprzedził o kilka dekad swoją epokę, a potwierdza to olanie go na Oscarach.[Kamil Małek]Dzieło, które mimo iż podlega wielości interpretacji, zachwyca stroną audiowizualną i daje ciągle do myślenia. “2001: Odyseja kosmiczna” zapewnia seans-doświadczenie, z którego każdy wyniesie co innego.[Bartosz Panek]MIEJSCA 100 – 76 | 75 – 51 | 50 – 31 | 30- 21 | 20 – 11 | 10 – 1 | SUPLEMENT
100 – 76 75 – 51 50 – 41 40 – 31 30 – 21 20 – 11 10 – 1 Suplement do rankingu 75. Hair 1979, reż. Milos Forman, w rolach głownych: Treat Williams, John Savage, Beverly D’Angelo „Hair” jest dla mnie dowodem, że mimo tak silnie osadzonej w wojennych realiach przeszłości i mimo tego, że ruch hippisowski skrajnie sprzeciwiał się temu, co doprowadziło do tragedii Formana, Szpilmana, itd. Forman potrafi zachować dystans. Nie decyduje się na grożenie palcem i krzyk z ambony. Robi po prostu pełen śpiewu i tańca musical. Jest to, w moim odczuciu, rzecz niezwykła. Rzecz, o której w Polsce, skażonej widmem Auschwitz, nie możemy nawet myśleć. U nas ilekroć podchodzi się do tematu wolności, sprzeciwu antywojennego i historii, musi być poważnie. Nie można pomarzyć, jak Forman. Nie można podać bajki z demaskatorskim morałem. To niewskazane, za to dostałoby się ocenę niedostateczną. Czechowi się udało. Pobawił się stereotypami, poromansował z Brodwayowskim kiczem, ale i pozostawił w nas część swoich przekonań, które z tego morza tandety wyłaniają się wtedy, gdy najmniej się tego spodziewamy. W tym tkwi dla mnie urok opowieści o bandzie hippisów i nieśmiałym kolesiu z południa. [Fidel, fragment recenzji] 74. Wyjęty spod prawa Josey Wales The Outlaw Josey Wales 1976, reż. Clint Eastwood, w rolach głównych: Clint Eastwood, Sondra Locke, Dan George Gdy bohater traci swoich bliskich w wyniku brutalnego ataku unionistów można przypuszczać, że rozpoczyna się tradycyjna opowieść o zemście. Ale to mylne wrażenie. Ten film to pełna liryzmu przypowieść o bezsensownej wojnie, bezowocnej wendecie i zmęczonych życiem outsiderach. Clint Eastwood zagrał tu świetną rolę – widać jego ból, cierpienie, rozpacz, pragnienie uzyskania spokoju. Natomiast jako reżyser znakomicie wyczuł w jakie struny należy uderzyć by wzbudzić odpowiednie emocje. Zdarza się więc, że film jest nostalgiczny, brutalny, ironiczny lub niepokojący. [Mariusz] Josey Wales nie jest typowym Eastwoodowskim Tajemniczym Mścicielem. Co prawda nie mówi zbyt dużo i – co oczywiste – dysponuje niemal boskimi umiejętnościami strzeleckimi. Jednak nie jest postacią znikąd – w filmie klarownie zostało wyjaśnione, co nim kieruje. Jest bohaterem z krwi i kości. Jak wiadomo, Clint Eastwood uchodzi za aktorskiego minimalistę i jego bohaterowie rzadko okazują jakiekolwiek emocje – ten film jest jednak wyjątkiem od reguły. Główną osią fabuły jest ucieczka przed jankeskimi siepaczami i próba przedostania się do Teksasu. Bezpośrednio po zakończeniu wojny secesyjnej te rejony były bardzo niebezpiecznym miejscem, nie powinno być więc dla nikogo zaskoczeniem, że film obfituje w pojedynki strzeleckie, a fabuła przez cały czas trzyma w napięciu. Jednak główną siłą „Wyjętego spod prawa Joseya Walesa” są doskonale rozpisane postacie i relacje między nimi. [Piotr Han, fragment recenzji] 73. Johnny poszedł na wojnę Johnny Got His Gun 1971, reż. Dalton Trumbo, w rolach głównych: Timothy Bottoms, Kathy Fields, Marsha Hunt, Jason Robards Filmów antywojennych powstało na pęczki, wiele lepszych, lepiej zrobionych a nawet mocniejszych, dosadniejszych czy aktualniejszych, ale film ten to arcydzieło jako obraz poruszający tematykę eutanazji, prawdopodobnie najlepszy jaki powstał oraz najbardziej dosadny. Nie wiem czy takie było założenie twórców (przypuszczam, że celem było antywojenne przesłanie) ale wiem że film ten na zawsze zostanie w mojej głowie. [Lecho] 72. Nosferatu Wampir Nosferatu: Phantom der Nacht 1979, reż. Werner Herzog, w rolach głównych: Klaus Kinski, Bruno Ganz, Isabelle Adjani, Roland Topor Młody pośrednik handlowy dostaje intratne zlecenie – ma sfinalizować umowę z zamieszkującym odległą Transylwanię hrabią. Wyrusza więc w trasę, zostawiając w domu pełną obaw żonę. Na miejscu okazuje się, że samo imię hrabiego wzbudza paniczny wręcz lęk wśród wieśniaków. Mimo to nasz bohater wyrusza do zamku hrabiego. Dobrze urodzonym okazuje się być łysy, trupio(!)blady oryginał z odstającymi uszami, krzywymi zębami i kościstymi dłońmi. W dodatku pije krew i za dnia śpi w trumnie. Powyższa wiedza jest jednak niebezpieczna – młodzian zostaje zamknięty w ponurym zamczysku, podczas gdy wampir wyrusza statkiem (załoga szybko się przerzedza…) do rodzinnego miasta pośrednika. Oficjalnie chce zamieszkać w opuszczonej kamienicy. Nieoficjalnie – wywołać zarazę i posiąść piękną żonę swego gościa… W jednym z wywiadów Herzog miał ponoć stwierdzić, że “Nosferatu: Symfonia grozy” jest jego skromnym zdaniem najważniejszym filmem kinematografii niemieckiej. Na potwierdzenie można przytoczyć kilka kadrów (Lucy siedząca na plaży pełnej krzyży, statek na pełnym morzu), które są hołdem ekspresjonistycznemu arcydziełu. Hołd hołdem, ale Herzog nie byłby sobą, gdyby nie dodał czegoś od siebie. I to był doskonały pomysł: podczas seansu odczuwałem kosmiczny wręcz niepokój, w skali jaką dotąd spotkałem tylko w niektórych opowiadaniach Lovecrafta. Na korzyść świadczy też jej wydźwięk: nasz szary świat oddzielony jest cienką granicą od nadnaturalnego zła, którą bardzo łatwo naruszyć, opowieść w którym przegrani są wszyscy (także, a może przede wszystkim, hrabia Drakula), zatęchły świat skąpany w mroku, w którym nieśmiałe działania sił dobra bledną przy potędze sił mroku. Pod względem wizualnym film Herzoga to stary, dobry analog: zdjęcia hipnotyzują surowym pięknem, pulsują jakimś utajonym życiem…One są – nie mam lepszego słowa – poetyckie: operator inspirował się malarstwem romantycznym (które ubóstwiam) , a niektóre ujęcia mógłbym śmiało powiesić na ścianie między „landszaftami” Caspara Davida Friedricha; nie ważne, czy to rumuńskie ostępy leśne, czy schludne do czasu Delft – zdjęcia są piękne i kropka (dodatkowy walor estetyczny: Isabelle Adjani wygląda tu bardzo kobieco). Warto wspomnieć również o świetnie rozplanowanych ujęciach, wykorzystujących pomysłowo grę światła i cienia (jak np. pierwsze spotkanie Lucy i hrabiego!), zaś muzyka…niech mnie szlag trafi, jeśli nie słyszałem jej w łonie matki! Muszę przyznać, że w trakcie oglądania tego filmu miałem wrażenie, jakbym to ja osobiście poprawiał scenariusz, był przy kręceniu, osobiście chodził po tych lasach, wybierając lokacje, montował, wybierał muzykę… Jak gdyby ktoś nakręcił film specjalnie dla mnie. Nigdy wcześniej i nigdy później nie czułem się tak jak wtedy – po prostu magia kina w najczystszej postaci. [Phlogiston] 71. Atak na posterunek 13 Assault on Precinct 13 1976, reż. John Carpenter, w rolach głównych: Darwin Joston, Austin Stoker, Laurie Zimmer, Charles Cyphers, Nancy Kyes, Tony Burton Mający swoją premierę w 1976 roku film Johna Carpentera nie zachwycił ani widzów, ani tym bardziej krytyków. Reżyser, który po sukcesie swojej niskobudżetowej farsy science-fiction pt. “Czarna Gwiazda” dostał od producentów zielone światło do realizacji dowolnego filmu, niemal znikomym sukcesem w box-office swojego nowego dziecka częściowo ich do siebie zraził. Ale już rok później, na 21. Festiwalu Filmowym w Londynie, “Atak na Posterunek 13” porwał widownie, krytycy nie mogli wyjść z podziwu dla kunsztu Carpentera, a on sam niemal natychmiast stał się postacią rozpoznawalną w całej Europie. Wkrótce potem, film miał ponowną premierę w Stanach Zjednoczonych, lecz tym razem reakcja amerykańskiej publiczności była podobna do reakcji widzów z Europy. Również krytycy zrewidowali swoje opinie i tym samym “Atak…” został okrzyknięty jednym z najlepszych filmów akcji lat ’70. [hOps, fragment analizy remake’ów] Nie jest to arcydzieło, ale ma dla mnie wielką wartość historyczną i sentymentalną. Razi bardzo niski budżet (choć ponura, niemal postnuklearna scenografia wymiata – jak oni osiągali taki efekt 30 lat temu? Wystarczyło, że skierowali kamerę na ścianę i był klimat). Razi kiepskie aktorstwo. Ale sama atmosfera filmu jest niesamowita. Milczący przestępcy są przerażający. Widać braki w sztuce reżyserskiej, ale to wczesny film Carpentera – do czasu The Thing gość się wyrobił. 🙂 710, ale mimo tego – wstyd nie znać, wstyd nie mieć. [military, wypowiedz z forum] 70. Nie oglądaj się teraz Don’t Look Now 1973, reż. Nicolas Roeg, w rolach głównych: Julie Christie, Donald Sutherland, Hilary Mason Najlepszy horror wszechczasów. Motyw pogoni wąskimi, zatęchłymi uliczkami Wenecji za duchem zmarłej córki jest przerażający. Niesamowite scenerie miasta gondylierów tworzą niesamowity klimat. [Witold Wojciechowski] To, co czyni „Nie oglądaj się teraz” wyjątkowym to napięcie, które wzrasta poprzez częstotliwość retrospekcji – gdy miesza nam się w głowie porządek czasowy i ciągle jesteśmy zdani na szukanie głębszego sensu w całości. To też oczekiwanie na to, co zdarzy się w następnej scenie i właśnie ten fakt jest najbardziej przerażający. Kluczowe jest tu potraktowanie postaci Johna – jego druga natura ukazana jest poprzez szybkie cięcia montażowe, częste retrospekcje. Widz jest zdezorientowany tak samo jak bohater, który nie potrafi połapać się we własnych wizjach i przeczuciach (np. montaż synchroniczny w ekspozycji pokazuje przeczucie bohatera co do śmierci córki). Intencją Roega było ukazanie, jak śmierć dziecka wpływa na związek rodziców i jaka jest percepcja tragedii u każdego z nich. Miłość tutaj jednak przezwycięża śmierć, co pokazuje np. scena miłosna – to miłość ludzi szaleńczo w sobie zakochanych. W uderzający sposób skontrastowano w tej scenie banalność życia codziennego z wyjątkowością uniesienia miłosnego – co jest kluczem do tego małżeństwa. [Katarzyna Pracuch, fragment analizy] 69. THX-1138 1971, reż. George Lucas, w rolach głównych: Robert Duvall, Donald Pleasence, Maggie McOmie Debiut twórcy „Gwiezdnych Wojen” nie przypadnie do gustu wszystkim, bo jest hybrydą gatunków filmowych, a ta zawsze wzbudza kontrowersje, często niezrozumienie, czasem niechęć. Dramat, moralitet, science-fiction, komentarz, antyutopia? Wszystko po trochu. „THX1138″ to prawdziwa awangarda celuloidowa, która krytyki się nie boi, bo jej znaczenie podpisane jest przez szczerość twórcy. Mimo wielu dziur, omyłek i chaosu montażowego to jedno z najwybitniejszych dzieł SF, wciąż aktualne. A może dziś jeszcze bardziej? [desjudi, fragment recenzji] Fani gwiezdnej sagi mogą sobie mówić co chcą, a fani “Wyspy” Baya mogą im wtórować ile wlezie, ale to właśnie debiut reżyserski słynnego flanelowca pozostaje jego najlepszym i najbardziej dojrzałym dziełem. Zbiór literek z cyferkami – pierwotnie nazwa głównego bohatera filmu, z czasem także logo kinowego systemu dźwiękowego – nie jest co prawda filmem idealnym (choć mi niczego w nim nie brakuje), a jego powolna narracja może nużyć, nawet w tak krótkim metrażu (moment zagubienia w bezkresnej bieli do dziś przeraża mą cierpliwość), lecz głębia za nim stojąca, minimalizm opowieści i jej hipnotyzujący wygląd wciąż fascynują, skłaniając przy tym do przemyśleń. [Mefisto] Błyskotliwy debiut George’a Lucasa. Niezwykle sugestywna wizja dystopijnego świata przyszłości, w którym człowiek nie ma prawa do uczuć i staje się beznamiętną marionetką w rękach rządu. Jeden z ważniejszych filmów Lektura obowiązkowa, szczególnie dla tych, którzy z dystopijnych światów przyszłości znają jedynie “Eqilibrium”. [Lawrence] 68. Ucieczka z Alcatraz Escape from Alcatraz 1979, reż. Don Siegel, w rolach głownych: Clint Eastwood, Fred Ward, Patrick McGoohan Alcatraz, słynne więzienie na wyspie obok San Francisco, znane było długie lata z tego, że niemożliwością była ucieczka z niego. Do czasu. Ta sztuka udała się Frankowi Morrisowi, którego historię – bardziej wyimaginowaną niż realistyczną – przedstawia duet Don Siegel i Clint Eastwood, dla których było to kolejne udane spotkanie po “Brudnym Harrym” z 1971 roku. Eastwood jest twardy i niezłomny jak Callahan, choć w przeciwieństwie do słynnego gliny, częściej używa tu pięści i mózgu, wszak ucieczka z więzienia staje się dla niego obsesją i życiowym celem, w czym przeszkadzają mu nie tylko strażnicy, ale i brutalne życie więziennej społeczności. Siegel prowadzi akcję spokojnie, precyzyjnie, bez szaleństw, bez zbędnych fajerwerków, jakby ładując baterie, których moc wykorzystuje z nawiązką w drugiej połowie filmu, podczas której widz siedzi jak na szpilkach kibicując Eastwoodowi. Świetny, staroszkolny dramat więzienny, który dzisiaj może trącić myszką – szczególnie poirytowani mogą być fani “Oz” – ale sprawności realizacyjnej odmówić mu nie można. [desjudi] 67. Superman 1978, reż. Richard Donner, w rolach głównych: Christopher Reeve, Marlon Brando, Gene Hackman, Margot Kidder Pierwszy “Superman” wyreżyserowany przez Richarda Donnera jest zdecydowanie jedną z najlepszych rzeczy o tym superbohaterze jaką spotkałem. Owszem, film mocno się postarzał (nie tylko pod względem efektów specjalnych), ale ja całkowicie kupuje jego naiwną konwencję, w której Lex Luthor, Otis, i Miss Teschmacher potrafią przejąć bomby atomowe od wojska, a superbohater ratuje koty z drzew. Jest to lekkie kino nowej przygody niesione mocą genialnej muzyki Johna Williamsa, znakomicie dobraną obsadą (Hackman!!!, Beatty, Brando, Cooper, Kidder), humorem, i przede wszystkim SUPERMANEM (Christopher Reeve jest dla mnie bezkonkurencyjnie najlepszym wcieleniem tego herosa). Oglądałem film Donnera już kilkanaście razy i zawsze dobrze się na nim bawiłem (chociaż pierwsza godzina trochę się dłuży). Dla mnie to kino rozrywkowe niewiele gorsze od oryginalnych Gwiezdnych wojen, czy Indiana Jonesa. [Juby] Do tego filmu mam słabość właściwie od dzieciństwa. Kiedyś naprawdę nie trzeba mi było wiele. Superman stał się moim ulubionym bohaterem, głównie dzięki kreskówce emitowanej na Canal+, ale filmy (pierwsze dwa) również podziałały na moją wyobraźnię. I do dzisiaj bronię pierwszych ekranizacji Supermana, ba, same bronią się do dzisiaj (nawet po premierze strasznie nijakiego „Man of Steel”). Christopher Reeve to idealny człowiek ze stali, Lois Lane i Lex Luthor to w filmie postacie, które autentycznie da się lubić, poza tym masa humoru, niezłe efekty specjalne i klimat tej wielkiej przygody… Taki film o Supermanie musi być, musi być w taki sposób nakręcony i co chwila puszczać oko do widza, który daje radę przełknąć te wszystkie głupoty scenariuszowe, łącznie z tą kulą ziemską na koniec. Dla mnie absolutny faworyt. [materatzowy] 66. Rejs 1970, reż. Marek Piwowski, w rolach głównych: Stanisław Tym, Zdzisław Maklakiewicz, Jan Himilsbach Cóż można napisać mądrego o “Rejsie”? Wszelkie tendencyjne pytania, pojawiające się wokół niego, służą nie tylko umysłom ścisłym, które czują reminiscencje, ale służą sztuce także, bo nowa wartość może powstać jako synteza różnorodnych sprzecznych ze sobą wartości. Jeżeli chcemy osiągnąć nową wartość, musimy doprowadzić do konfliktu między tym, co fizyczne, a tym, co duchowe. Jeżeli natura, więc fizyczność, jest czymś pierwotnym, czyli tezą, to kultura jest jej antytezą, a synteza tym, co pragniemy osiągnąć. Gdy ktoś z nas gimnastykuje się, reprezentuje naturę, więc tezę, jeśli ktoś z nas śpiewa, reprezentuje kulturę, więc antytezę. Chcąc stworzyć sztukę na naszą miarę, musimy zwiększyć w niej udział wysiłku fizycznego, a dla antytezy i duchowego. I to jest nowa strategia syntezy. I to jest nowa koncepcja sztuki. Wybitne dzieło! [desjudi] 65. Star Trek (1979) Star Trek: The Motion Picture 1979, reż. Robert Wise, w rolach głównych: William Shatner, Leonard Nimoy, DeForest Kelley, James Doohan W fantastyce naukowej najbardziej fascynuje mnie kwestia pierwszego kontaktu i dzięki Lemowi oraz jego “Solarisowi” – problem “obcości” obcych. Całościowo “Star Trek” z tymi kosmitami, przypominającymi ludzi w kiczowatych wdziankach i gumowych maskach, w ogóle nie trafia w moją wizję życia pozaziemskiego. Jednak “Star Trek: The Motion Picture” okazuje się pod tym kątem świetne, głębokie i choć nie do końca opowiada o mieszkańcach innych planet, to wspaniale, z pewną dawką mistycyzmu opowiada o Kontakcie. [patyczak] 64. Wodzirej 1977, reż. Feliks Falk, w rolach głównych: Jerzy Stuhr, Sława Kwaśniewska, Wiktor Sadecki Wodzirej to dzieło światowego poziomu. Genialny Stuhr w mistrzowskiej roli cwaniaczka pełzającego po szczeblach kariery, którego trudno nie kochać. Bo czyż większość z nas taka nie jest? Zapatrzeni w siebie egoiści, dla których liczy się tylko zysk. Mało jest filmów, które tak doskonale oddają rzeczywistość, Wodzirej robi to z niezwykłą lekkością i polotem. Kryszak w piosence pod wiele mówiącym tytułem “Tico tico”, to czyste szaleństwo, coś czego się nigdy nie zapomina. [Marinhos Stefansky] Żywot człowieka skurwionego. Rola życia Jerzego Stuhra oraz film życia Feliksa Falka. [Hitori Okami] 63. 1970, reż. Robert Altman, w rolach głównych: Donald Sutherland, Elliott Gould, Tom Skerritt, Sally Kellerman „MASH” to klasyka kina wojennego, która w dodatku wyróżnia się na tle innych wielkich dzieł. Nie ma tu wojny, jaką oglądamy w wielu wojennych klasykach. Nie ma wielkich scen batalistycznych, nie ma bohaterów, nie ma patosu – są tylko zwykli ludzie z krwi i kości, ze słabościami i nie najgorszym poczuciem humoru. Bo film Altmana wyróżnia się również jako kino z rodzaju antywojennego, mówiąc o poważnych i traumatycznych rzeczach, wcale tej powagi nie zachowuje, ale i nie przesadza z humorem. To jeden z bardzo niewielu filmów, obok „Dyktatora” Charliego Chaplina, które opowiadają się przeciwko wojnie w tak zabawny i jednocześnie inteligentny sposób. [Aaron, fragment recenzji] 62. Uwolnienie Deliverance 1972, reż. John Boorman, w rolach głównych: Jon Voight, Burt Reynolds, Ned Beatty, Ronny Cox Absolutny klasyk filmu survivalowego, nakręcony przez Johna Boormana, reżysera znanego z umiejętności wprowadzenia dozy oryginalności do gatunkowych schematów – najpełniej zaprezentował to prawdopodobnie we wcześniejszym „Zbiegu z Alcatraz”, ale w „Uwolnieniu” także dał pokaz reżyserskiej maestrii. To świetnie nakręcony, rewelacyjnie wyważony i poprowadzony thriller, który z jednej strony potrafi zaskoczyć subtelnością, a z drugiej – zmrozić krew atakując widza nagle szokującą sceną. Słynny moment ze „squeal like a pig” będzie tu chyba najlepszym przykładem. Poza tym, Burt Reynolds i Jon Voight odgrywają jedne z najlepszych ról w karierze. [Motoduf] Istniała plotka że podczas kręcenia sceny gwałtu jakiego dokonują tubylcy na uczestnikach spływu kajakowego w tym filmie jeden z aktorów tak wczuł się w rolę, że naprawdę zgwałcił Neda Beattiego. Długo nie wyjaśniano tego ale ostatecznie okazało się że to nieprawda. Mimo wszystko scena jest bardzo realistyczna i nie tylko dla niej warto obejrzeć ten film. Malownicze pejzaże, uczucie zagrożenia i rewelacyjne role Burta Reynoldsa i Jona Voighta. [Witold Wojciechowski] Genialny film, thriller pełną gębą. W tamtych czasach sporo szokował, w naszych już może trochę mniej, ale mimo wszystko świetnie się to ogląda. Napięcie i wrażenie osaczenia buzuje, gdy tylko jeden z niedzielnych odkrywców w tajemniczych okolicznościach wyskakuje z czółna do rwącej rzeki. Ta scena, zaraz po akcji ze słynnym gwałtem, jest moją ulubioną. [Predator895, wypowiedz z forum] 61. Świt żywych trupów Dawn of the Dead 1978, reż. George Romero, w rolach głównych: David Emge, Ken Foree, Scott H. Reiniger, Gaylen Ross Scenariusz do sequela “Nocy żywych trupów” (1969) Romero zaczął pisać już w roku 1974, ale realizacja zdjęć rozpoczęła się dopiero w roku 1977. Powodem po raz kolejny okazały się trudności w znalezieniu funduszy (pomimo sukcesu pierwszej części), po części rozwiązane przez słynnego włoskiego reżysera, Dario Argento, fana “Nocy Żywych Trupów”, który po prostu nie mógł doczekać się kontynuacji. W zamian do praw dystrybucyjnych poza Ameryką, Argento zapewnił Romero wsparcie finansowe, a także zaoferował swoją pomoc przy pisaniu scenariusza i współtworzeniu ścieżki dźwiękowej do filmu. “Świt…” kręcono przez 4 miesiące w prawdziwym centrum handlowym (Monroeville Mall w Pennsylvanii) w godzinach nocnych, a jego premiera odbyła się na festiwalu filmowym w Cannes w 1978 roku. Oficjalna premiera filmu w Europie (wersja przemontowana przez Dario Argento, ze ścieżką dźwiękową wzbogaconą o wiele utworów zespołu Goblin) odbyła się już we wrześniu 1978 roku, a w Stanach Zjednoczonych dopiero 20. kwietnia 1979 roku. Obraz Romero chwalono za świetną jak na tamte czasy realizację, doskonałą satyrę na amerykański konsumpcjonizm oraz krytykę wielkich korporacji rozrastających się w zastraszającym tempie. Tak jak pierwsza część, film wywarł duży wpływ na światowe kino i popkulturę, doczekał się kilku parodii i, wreszcie, w 2004 roku remake’a w reżyserii debiutującego Zacka Snydera. [hOps, fragment opisu remake’ów] Nie ma nic bardziej intrygującego niż temat życia po śmierci. Żywe trupy mają w sobie jakąś nieokreśloną magię, która przyciąga przed ekran. Niestety niewiele jest tak udanych filmów poświęconych zombiakom jak Świt. Na szczęście ten film ma wszystko, czego potrzebuje dobry action horror. Najlepiej oglądać samemu, późną nocą, na starym telewizorze, o śnieżącym obrazie. [Marinhos Stefansky] 60. Dersu Uzała デルス・ウザーラ 1975, reż. Akiro Kurosawa, w rolach głównych: Maksim Munzuk, Yuri Solomin, Svetlana Danilchenko, Dmitri Korshikov Akira Kurosawa powraca w wielkim stylu realizując ambitny dramat przygodowy, którego głównym bohaterem jest stary myśliwy obdarzony mądrością i sprytem. Wspaniały film o relacji pomiędzy dwoma mężczyznami: młodym rosyjskim oficerem i jego przewodnikiem po syberyjskiej tajdze. Film o tym jak nieubłagany jest czas, który stopniowo odbiera człowiekowi sprawność, inteligencję, zdolność samodzielnego funkcjonowania. [Mariusz] Trochę niedoceniany film Akiro Kurosawy, stojący w cieniu “Siedmiu samurajów”, “Rashomona”, “Tronu we krwi” i kilku innych samurajskich eposów. “Dersu Uzała” to jedno z najwybitniejszych jego dzieł – jeśli szukacie po ludzku mądrych filmów, wnoszących nową wartość poznawczą, nie silących się na filozofowanie, ale będących apoteozą życia w wielu jego wymiarach, a przy tym chcecie zobaczyć pięknie zrobiony i znakomicie poprowadzony film, sięgnijcie po klasyk Kurosawy. Wspaniały, poruszający dramat, który wygrał Oscara w starciu ze znakomitą przecież “Ziemią obiecaną” Wajdy. Całkowicie zasłużenie. [desjudi] 59. Manhattan 1979, reż. Woody Allen, w rolach głównych: Woody Allen, Diane Keaton, Mariel Hemingway Nowy Jork można tylko kochać. Brzmi to nazbyt sentymentalnie, ale jeśli miłość do miasta przybrałaby konkretne kształty to “Manhattan” Woody Allena byłby tego ponętnego uczucia spełnieniem. [desjudi, fragment recenzji] Piękny, mądry, zabawny, stylowy – te cztery przymiotniki najlepiej oddają to co sądzę o tym dziele Allena. [Pegaz] Nowy York, prosta fabuła, kilka osób i genialne, błyskotliwe dialogi składają się na tak piorunująco autentyczny film o uczuciach, że “czwarta ściana” jakby znika, a widz przestaje być widzem – zaczyna żyć razem z bohaterami. I jest to chyba jedyny film Allena, w którym obraz w pełni dorównuje genialnej treści, bo mam wrażenie, że w większości filmów, Woody’ego trochę mniej zajmuje ich strona wizualna. A czarno białe zdjęcia “Manhattanu” zachwycają elegancją. [patyczak] Nie mogło zabraknąć drugiego wielkiego dzieła mistrza Allena. Na pewno obok Annie Hall najciekawsze dzieło Woodiego. Miłosna serenada dla ukochanej dzielnicy ukochanego miasta. I znów genialny humor i rewelacyjne dialogi. A ty kiedy ostatnio byłeś w kobiecie? [Witold Wojciechowski] Są tacy, których ten film nudzi, ale trudno nie zgodzić się z faktem, że scena gdzie Allen i Keaton siedzą na ławce przed mostem jest jedną z najbardziej ikonicznych w całej historii kina. [Jeremy] 58. Pat Garrett & Billy the Kid 1973, reż. Sam Peckinpah, w rolach głównych: Bob Dylan, James Coburn, Kris Kristofferson, Jason Robards Sam Peckinpah bez tworzenia legend i mitów, opowiada ostatni rozdział historii o Pacie Garrecie i Billym the Kid. Brutalny, krwawy i jakże przejmujący przykład antywesternu, plus kultowa muzyka Boba Dylana. [Lawrence] “Pat Garrett & Billy the Kid”, w amerykańskim kinie przedostatni (ostatnim będzie “Bez przebaczenia” (1993) Clinta Eastwooda) prawdziwy western, realizowany był w miejscach, gdzie swoje filmy o Dzikim Zachodzie tworzyli najwięksi: na amerykańsko-meksykańskim pograniczu. Podobnie jak w przypadku swego filmowego debiutu, Peckinpah sięgnął po aktorskie ikony filmowych “kowbojskich oper”, angażując, nawet w najdrobniejszych rolach, twarze znane z westernowej klasyki (jak np. występującą w filmach Forda, Zinnemanna i Hawksa, meksykańską aktorkę Katy Jurado). Powstał liryczno – nostalgiczny pean na cześć Far Westu, który prawdziwym blaskiem zalśnił dopiero 20 lat później, kiedy montażysta filmu – Roger Spottiswoode – odrestaurował pełną wersję “Pata Garretta & Billy’ego Kida” (w 1972 r., Peckinpah niespodziewanie przerwał montaż nakręconego materiału i film wszedł do kin w wersji zmontowanej przez producentów). [Piotr Kletowski, fragment filmografii Peckinpaha] 57. Amarcord 1973, reż. Federico Fellini, w rolach głównych: Magali Noël, Pupella Maggio, Ciccio Ingrassia, Gianfilippo Carcano, Armando Brancia, Nando Orfei, Bruno Zanin Esencja włoskiej duszy i 100% Felliniego w Fellinim. Podobno pierwotnie Federico chciał swój film nazwać “Viva Italia!”, co byłoby bardzo adekwatne do tego wszystkiego, co dzieje się na ekranie. Włoska prowincja, włoskie ulice, włoscy ludzie i włoskie problemy – kontrolowany chaos albo chaos uporządkowany. “Amarcord” to film bez fabuły, z dziesiątkami różnych bohaterów (granych często przez naturszczyków), jednak podporządkowany temu, co utkwiło w pamięci Felliniego (stąd tytuł “Pamiętam”) – żywiołowość, bezpretensjonalność i… niedojrzałość jako immanentne cechy Włocha. To hołd złożony włoskiej duszy, ale i jednocześnie mocny prztyczek w nos, wszak tak nieokiełznani ludzie potrafili zatracić się choćby w faszyzmie, seksie i fasadowej religijności… Świat film Felliniego pokochał, za to we Włoszech podobno “Amarcord” jest niezbyt doceniany. Zasłużony Oscar dla najlepszego filmu nieanglojęzycznego w 1975 roku – Fellini pokonał wówczas Hoffmana i jego “Potop”. [desjudi] 56. Kabaret Cabaret 1972, reż. Bob Fosse, w rolach głównych: Liza Minelli, Joel Grey, Michael York, Helmut Griem Ten film to przede wszystkim genialna rola Liza Minelli w jednej z najlepszych kobiecych ról wszech czasów. Sam film to z kolei chyba jeden z najlepszych przykładów musicalu na poważnie – czyli niby wciąż pełnego wpadających w ucho, świetnych piosenek, ale podejmującego niezwykle trudne tematy. [Pegaz] 55. Midnight Express 1978, reż. Alan Parker, w rolach głównych: Brad Davis, Irene Miracle, Bo Hopkins, Paolo Bonacelli Midnight Express jeden z filmów, które miałem do nadrobienia przed samym plebiscytem i który tak naprawdę zrobił na mnie największe wrażenie. Nie mogło być inaczej i film musiał znaleźć się w pierwszej dziesiątce na mojej liście. Choć momentami przypominał mi The Shawshank Redemption to muszę stwierdzić, że film ten podobał mi się bardziej niż wspomniana produkcja Franka Darabonta. Przede wszystkim ze względu na bohaterów, którzy jakoś lepiej do mnie przemówili i których odgrywana rola bardziej przypadła mi do gustu. [Sephiroth] Amerykański turysta bawiący w Stambule postanowił przemycić do swojego kraju haszysz. Źle zrobił. Zostaje złapany przez policję i osadzony w więzieniu słynącym z surowości. Szybko przekonuje się, że nie ma co liczyć na swój rząd ani turecki system sprawiedliwości – jedyną szansą na wolność jest expressowa ucieczka o północy, gdy następuje zmiana wart (stąd tytuł). Dalej nie ma sensu streszczać – poprzestańmy na tym, że film nie traci tempa nawet na sekundę, a emocjonujących, kopiących dupę jest od groma, a miejsce akcji, tureckie więzienie, jest wręcz lepkie od brudu, tłuszczu, potu i kurzu. [Phlogiston] Chyba najlepszy film z gatunku więziennych. Genialna rola Brada Davisa i niezapomniany motyw muzyczny Giorgio Morodera. Strasznie przejmujący. [Witold Wojciechowski] Nieco zapomniany, a z pewnością będący w absolutnej czołówce jeśli chodzi o kino więzienne. Odwaga tej produkcji robi wrażenie po dziś dzień, a siła oddziaływania na widza jest tak silna, że jeszcze długo po seansie nie można się otrząsnąć. [Pegaz] 54. Rocky II 1979, reż. Sylvester Stallone, w rolach głównych: Sylvester Stallone, Talia Shire, Burt Young, Carl Weathers Seria o bokserze-mańkucie z Filadelfii ciągnęła się przez 30 lat, a mimo to jej jakość nigdy nie spadła poniżej pewnego poziomu. Pierwszy sequel “Rocky’ego” wyreżyserowany przez samego Stallone’a nie dorównuje oryginałowi, ale i tak jest bardzo dobrym kinem, do którego mam ogromny sentyment i uwielbiam wracać. [Juby] Co prawda mamy tutaj co z grubsza to samo co poprzednio, ale… nic mnie to nie obchodzi. Bo „Rocky’ego” mógłbym oglądać właściwie na okrągło. A druga część jest tak samo interesująca jak poprzednia. Łącznie z finałowym pojedynkiem, który pomimo tego samego przeciwnika ogląda się z tymi samymi emocjami. A tak przy okazji – sam fanem boksu nie jestem, ale dla mnie walka Rocky’ego z Apollo Creedem to zdecydowanie moja ulubiona w historii tego sportu. 😉 [materatzowy] 53. Sanatorium pod Klepsydrą 1973, reż. Wojciech Jerzy Has, w rolach głównych: Jan Nowicki, Jerzy Holoubek, Bożena Adamek Wojciech Jerzy Has słynął z tego, że choć zawsze przenosił na kinowy ekran czyjeś powieści, to każdą taką ekranizację wypełniał po brzegi swoim specyficznym stylem – tak mocno, że pod koniec procesu produkcyjnego gotowy film był w takim samym stopniu Hasa, jak pisarza, którego tekst posłużył reżyserowi za bazę fabularną. „Sanatorium pod klepsydrą” to jeden z najwybitniejszych przykładów charakterystycznego, zatopionego w surrealizmie sposobu myślenia o kinie w wykonaniu Wojciecha Jerzego Hasa. Ze zbioru opowiadań Brunona Schulza wybiera reżyser te wątki i fabularne strzępy, które pasują mu do opowiadanej historii, i układa je w niejednoznaczną opowieść – z jednej strony dobrze oddającą ducha prozy Schulza; z drugiej bardzo autorską, silnie naznaczoną osobowością reżysera i wzbogaconą o konteksty, których pisarz nie mógł blisko czterdzieści lat wcześniej przewidzieć. „Sanatorium pod klepsydrą” to wspaniałe, pobudzające wyobraźnię i niezwykle plastyczne kino, zupełnie inne od tego, co powstawało w tych latach w PRL-u. Warto docenić, nie wypada nie znać. [Motoduf] Surrealistyczny, groteskowy, hipnotyczny, poetycki, bawiący się konwencjami, gatunkami – jedyny w swoim rodzaju film polski, tym bardziej warty poznania, że nie tak dawno “Sanatorium” odnowiono cyfrowo. Efekt autentycznie powala. Film Hasa to sama czołówka polskiej kinematografii i film ze wszech miar wyjątkowy. [desjudi] 52. Kierowca Driver 1978, reż. Walter Hill, w rolach głównych: Ryan O’Neal, Bruce Dern, Isabelle Adjani, Ronee Blakley Walter Hill – prawdopodobnie najbardziej niedoceniony reżyser w historii – stworzył przepięknie wystylizowany film, który jest esencją męskiego kina w każdym calu. Wszystko tu jest niezwykle surowe, gracze nie marnują słów, a muzyką, która pieści uszy widza, jest jedynie pisk opon i ryk silnika. Wspaniałe kino oparte na profesjonalizmie bohaterów (niczym u Howarda Hawksa lub Jeana-Pierre’a Melville’a), którego dziś się już zwyczajnie nie robi – nic dziwnego, że Nicolas Winding Refn czerpał z tego arcydzieła pełnymi garściami tworząc „Drive”. Dodatkowo Bruce Dern powinien ustawowo być wstawiany do każdego filmu o twardych gliniarzach.[Gamart] Pozbawione sentymentów, artystycznej gromkopierdności i napuszonej stylizacji, świetnie wykalkulowane, minimalistyczne kino, na którym trzeba uważać, żeby nie przegapić tego, co dzieje się między dialogami. Produkcja wbrew pozorom niegłupia, ale bawiąca i bez konieczności nadmiernego wytężania spracowanej dyńki – taka, przy której łatwo się zapomnieć. Porządne kino akcji na wymarciu (czyt. bez użycia komputera, frazesów o równości i product placementu), do którego chce się wracać nie raz, i które w ponad 30 lat od premiery wciąż robi świetne wrażenie. Nie dziwota więc, iż za oceanem to cool kultowe cztery kółka, piwko i pomarańczowa skórka. [Mefisto, przeczytaj recenzję] Z całym szacunkiem dla “Drive” Refna ale “The Driver” Hilla zjada go na śniadanie, cudna atmosfera niedopowiedzeń jaką prezentuje (główni bohaterowie to Kierowca, Detektyw i Gracz 😉 ) i wyśmienite realistyczne pościgi to rzecz która cieszy me oczy i daje miejsce w moim TOP10. No i ta Isabelle Adjani…mmmmm [Sonny Crockett] “Driver” to kapitalny, oldskulowy sensacyjniak, który był tak dobry, że sprawił iż nawet ja, osobnik, którego cztery kółka NAPRAWDĘ nie jarają, poważnie pomyślałem, czy nie zrobić aby paru rundek po mieście(to samo zresztą chciałem zrobić po seansie “Drive”). Skoro już padł ten tytuł, (a paść musiał), powiem czym różni się trzydziestoletni kultowiec od świeżaka: w nowym nacisk jest na postaci, w starym zaś na intrygę. W nowym nie wiemy zbyt wiele o małomównym protagoniście, ale wiemy czym się kieruje, wiemy jakim ulega emocjom, wiemy na kim mu zależy. Jego duchowy ojciec(również bezimienny) idzie o krok dalej z tajemniczością: o nim nie wiemy dosłownie nic, poza tym, że jest zimnym jak lód profesjonalistą. To co jeszcze łączy Goslinga i O’Neala(poza imieniem) to taka…kurde, nie wiem czy istnieje na to określenie…Z jednego i drugiego jest taki “baby-face bad-ass” 😉 W filmie mamy kilka pościgów, i mogą one bez żenady mierzyć się z takimi gigantami tej kategorii, jak pościgi z “Bullita”, “Francuskiego Łącznika” czy “Żyć i umrzeć w Los Angeles”, czyli w tej kategorii 1-0 dla Hilla. Wygrywa z Refnem jeszcze w jednej kategorii – w “Drive” główna postać żeńska to miła i sympatyczna Carey Mulligan – jednym słowem dziewczyna z sąsiedztwa(tak, wiem, to są trzy słowa;). W “Kierowcy” na jej miejscu jest charyzmatyczna, lodowata, posągowa wręcz Isabelle Adjani. Lubię cię Carey, ale z Boginią nie masz nawet szans. To co jest uderzające w filmie Waltera Hilla to surowość – nie tylko główny bohater jest bezimienny – pierwszy i drugi plan to Kierowca, Gracz, Detektyw, Łącznik, Bandzior Bandzior sobie dzisiaj coś takiego? [Phlogiston] 51. Rocky Horror Picture Show 1975, reż. Jim Sharman, w rolach głównych: Tim Curry, Susan Sarandon, Barry Bostwick, Richard O’Brien „The Rocky Horror Picture Show” nie jest filmem zwyczajnie kultowym. Jeżeli wierzyć krytykom i filmoznawcom – a wzmianka o tym pojawia się nawet w encyklopediach filmowych – „Rocky Horror” jest najbardziej kultowym filmem w całej historii kina. Oczywiście kultowość to zjawisko bardzo nieprzewidywalne – niemożliwe do zaplanowania i bardzo trudne do zmierzenia. Teza ta wydaje się być jednak całkiem sensowna… [Motoduf, fragment recenzji] Nie uwierzę, po prostu nie uwierzę, żeby ktoś po obejrzeniu tego filmu od razu go nie pokochał. Chyba, że jest najbardziej konserwatywnym homofobem (nie lubię tego określenia, ale pasuje tutaj jak ulał). Uwielbiam to, jak film sprawdza widza – czy jesteś gotowy ujrzeć to, co się za chwilę wydarzy, czy wolisz wrócić do swojego nudnego, smutnego życia? Porządna dawka dziwactw wszelakich, kiczu dosłownie wylewającego się z ekranu wiadrami oraz ta ścieżka dźwiękowa… Być może jest to najlepszy musical w historii, być może niektórzy się sprzeciwią, jednak prawda jest taka, że drugiego tak niegrzecznego i niepoprawnego politycznie filmu można jedynie ze świecą szukać. Dodam jeszcze, że po tym filmie można poczuć się jak po dobrym seksie (niekoniecznie z Timem Curry)… 😉 [materatzowy] Kicz w każdym kadrze, przedziwna historia i aktorstwo ekspresyjne do przesady – ale jaka to wspaniała rozrywka. Ten film wciąga w swój zakręcony świat i ani się obejrzymy jak podrygujemy nóżką do śpiewanych w nim przebojowych piosenek. No i ten Tim Curry w roli głównej… tylko jego i Dave’a Gahana z łóżka bym nie wyrzucił. [Pegaz] 100 – 76 75 – 51 50 – 41 40 – 31 30 – 21 20 – 11 10 – 1 Suplement do rankingu
1 7,42 127 725 ocen społeczności2 7,33 40 861 ocen społeczności3 6,94 25 246 ocen społeczności4 6,91 31 248 ocen społeczności5 6,85 25 113 ocen społeczności6 6,79 11 264 oceny społeczności7 6,69 11 543 oceny społeczności8 6,66 14 076 ocen społeczności9 6,63 11 026 ocen społeczności{"type":"film","keys":["film_751","film_6718","film_1300","film_30785","film_1297","film_11143","film_35162","film_1298","film_30784"]} Średnia ważona dla danego tytułu obliczana jest za pomocą następującego wzoru: (g / (g+m)) *s + (m / (g+m)) * Ss - średnia ocena dla danego tytuług - liczba wystawionych ocen na tytułm - minimalna liczba ocen wymagana do uwzględnienia w TOP (min. 10 000)S - średnia ocen dla wszystkich tytułów
filmy akcji lata 70